Psucie pieniądza, psucie monety – co to oznacza?
Przeglądając większość publikacji w Internecie, można odnieść wrażenie, że psucie pieniądza i psucie monety to zjawiska tożsame, w rzeczywistości jednak procesy te różnią się od siebie znacząco. Oba zjawiska wywoływane są przez inną grupę czynników, różne są też skutki psucia monety i psucia pieniądza. Łączy je natomiast fakt, że świat zmaga się z nimi już od bardzo dawna. Co ciekawe, mimo pejoratywnego znaczenia, psucie pieniądza nie zawsze wiąże się z negatywnymi skutkami.
Psucie monety i psucie pieniądza – czym różnią się oba zjawiska?
Psucie monety to zjawisko, które odwołuje się bardziej do historii i dotyczy tzw. pieniądza kruszcowego, czyli powszechnego dawniej środka płatniczego. Proces psucia monety można traktować niemal dosłownie, bowiem odnosi się on do fizycznej ingerencji, polegającej na zmniejszaniu w niej zawartości szlachetnego kruszcu. Najczęściej wiązało się to także z obniżeniem wagi samej monety, ponieważ w ramach praktyki psucia monety, redukowano jej wielkość albo cięższy, szlachetny kruszec zastępowano lżejszym stopem/metalem. Oprócz zubożenia monety o określoną ilość cennego kruszcu (np. złota lub srebra), kluczowym elementem „zepsucia” było ustanowienie jej nominalnej wartości na niezmienionym poziomie.
W przypadku drugiego zjawiska, jakim jest psucie pieniądza, mamy do czynienia z bardziej złożonym problemem, bowiem chodzi tu przede wszystkim o realny spadek jego siły nabywczej. Sytuacja ta związana jest z podejmowaniem różnych decyzji o skali makroekonomicznej, których rezultatem jest m.in. inflacja. Jednym z elementów wywołania inflacji, jakiej towarzyszy wzrost cen towarów i usług, jest zbyt duża podaż pieniądza w obiegu, wynikająca z osławionego „dodruku”.
Przyczyny i skutki psucia monety
Jeśli chodzi o przyczyny psucia monety, to nietrudno jest się ich domyślić. Jedyną korzyścią z takiej praktyki było odzyskanie przez inicjatora „procederu” części kruszcu. Prawo do bicia monet mieli suwerenni władcy, jednak z czasem z tego przywileju korzystały także miasta, lennicy czy biskupstwa. Problemy pojawiły się z chwilą, gdy emitenci przestali dotrzymywać przepisowych norm dotyczących ilości złota bądź srebra w monetach. Dochodziło do sytuacji, że w obiegu krążyły zarówno monety „gorsze”, jak i „lepsze” o tym samym nominale.
W tym też czasie powstała słynna teoria, w myśl której „gorszy pieniądz wypiera z rynku lepszy”. Mając bowiem dwie monety o identycznej wartości nominalnej, jednak różniących się zawartością kruszcu – „gorsza” trafiała do obrotu, będąc przeznaczaną na spłatę długu lub zakupy, natomiast „lepsza” gromadzona była w szkatule. Prawidłowości tej towarzyszy z kolei zjawisko tezauryzacji.
Psucie pieniądza – czynniki inicjujące proces, konsekwencje i… cele
W dzisiejszych czasach pojawienie się większej ilości pieniądza w obiegu rynkowym to nic innego jak jego „rozcieńczanie”, w czym można znaleźć analogię do psucia monety. Wywołanie inflacji w czasach cesarzy, królów i pieniądza kruszcowego było jednak zdecydowanie trudniejsze, niż obecnie, kiedy obowiązuje tzw. pieniądz fiducjarny, czyli waluta, która nie ma pokrycia w realnej wartości, np. w złocie, srebrze czy w innych dobrach.
Sukcesywne psucie pieniądza związane z jego zbyt dużą podażą, prowadzi do narastającej inflacji, z czym niestety zmagamy się obecnie. Dodruk pieniądza i jego emisja przez bank centralny są dziś związane przede wszystkim z konsekwencjami finansowania tarcz antykryzysowych dla przedsiębiorców, programów socjalnych, stymulowania gospodarki oraz wsparcia na rzecz utrzymania płynności w sektorze bankowym (wykup obligacji).
Oprócz inflacji warto przywołać ponadto zjawisko dewaluacji, które przez wielu – nie do końca słusznie – również utożsamiane jest z psuciem pieniądza. Dewaluacja jest planowym administracyjnym lub ustawowym obniżeniem wartości waluty w stosunku do waluty innego kraju albo np. złota. Z reguły państwo sięga po taki mechanizm w sytuacji, gdy ma niski bilans płatniczy, czyli taki, przy którym dany kraj więcej kupuje, niż sprzedaje. Zabieg ten pozwala wówczas na eksport towarów na znacznie korzystniejszych warunkach, jednak trzeba pamiętać, że następstwem dewaluacji jest inflacja, a więc i wzrost cen.